Nie byłem wielkim fanem pierwszego filmu God’s Not Dead. Chociaż podobało mi się to, co miał do powiedzenia, nie zgadzałem się ze sposobem, w jaki powiedział to film (zawierał zbyt wiele postaci i fabuł, które nie pasowały do siebie). Biorąc to pod uwagę, dałem mu trzy gwiazdki, taką samą ocenę, jaką daję sequelowi. Jednak sequel jest lepszy. Jasne, ma niektóre z tych samych wad, co pierwsza, ale zrobiła to, czego chciałem, aby zrobiła pierwsza: przylgnęła do jednej historii (w większości: było kilka łuków postaci, które były zbędne). Główną bohaterką jest nauczycielka historii Grace Wesley (Melissa Joan Hart, grająca dobrą robotę). Jest samotną kobietą, która nadal mieszka w domu ze swoim dziadkiem (Pat Boone), wciąż dając jej dodatkową wiarę każdego ranka przy śniadaniu. Pewnego dnia Brooke Thawley (Haley Orrantia), jedna z jej uczennic, zadaje pytanie o Jezusa podczas lekcji o niestosowaniu przemocy. Sama Brooke właśnie odkryła Biblię od swojego niedawno zmarłego brata (dowiaduj
X-Men: Apocalypse z pewnością olśni największego fanboya (lub dziewczynę), ale jest to prawie ogólne w byciu filmem letnim, który może nie zostać całkowicie zapamiętany do końca roku. Po błyskotliwości X-Men: Days of Future Mini dwa lata temu (wciąż nie widziałem jeszcze X-Men: First Class z 2011 roku), przeskakujemy dziesięć lat do przodu i poznajemy największego złoczyńcę w całej historii mutantów (również pierwszy), En Sabah Nur (Oscar Issac), znany również jako Apokalipsa (choć nie sądzę, by w filmie nazywano go inaczej). Jego zdolnością jest przenoszenie sumienia na inne istoty, zbierając po drodze ich moce (przynajmniej tak się domyśliłem: byłem fanem X-Men jako dzieciak lat dziewięćdziesiątych, ale nigdy nie dotarłem do Apokalipsy). Tymczasem widzimy znajome twarze, takie jak profesor Charles Xavier (James McAvoy), który nadal prowadzi swoją szkołę dla uzdolnionych z pomocą Hanka McCoya/Beast (Nicholas Hoult). Erik Lehnsherr (Michael Fassbender) prowadzi normalne życie z żoną i